Bezpieczeństwo danych na polskich serwerach – co warto wiedzieć

Moje zmagania z bezpieczeństwem w sieci

Nigdy nie zapomnę tamtego poniedziałkowego poranka, gdy po wejściu do biura zastałem moich pracowników z minami jakby zobaczyli ducha. Okazało się, że nasza strona firmowa została zhakowana, a baza klientów wykradziona. Byliśmy mali, więc nikt nie pisał o tym w mediach, ale dla nas to był prawdziwy kataklizm. Od tamtej pory temat bezpieczeństwa danych traktuję śmiertelnie poważnie i tobie też to radzę.

Polskie firmy wciąż zbyt często lekceważą kwestie bezpieczeństwa. „Mnie to nie dotyczy”, „jestem za mały, żeby ktoś się mną interesował” – takie podejście słyszę nagminnie. A prawda jest taka, że małe firmy są wręcz idealnym celem – mają cenne dane, a jednocześnie często kiepskie zabezpieczenia.

Specyfika polskiego rynku hostingowego

Polski rynek hostingowy jest specyficzny. Z jednej strony mamy międzynarodowych gigantów oferujących usługi w polskiej wersji językowej, z drugiej – lokalnych dostawców, którzy znają nasze realia i przepisy. Różnice w podejściu do bezpieczeństwa bywają kolosalne.

Mój znajomy Krzysiek prowadzi małą agencję marketingową i obsługuje kilkanaście firm. Gdy wybierał hosting, kierował się głównie ceną. Dziś płaci podwójnie – i za tańszy hosting, i za ciągłe naprawianie dziur w zabezpieczeniach. Tymczasem Magda, która od początku postawiła na droższy, ale bezpieczniejszy serwer, śpi spokojnie.

Na co naprawdę zwracać uwagę?

Certyfikaty i zgodność z przepisami

RODO weszło w życie prawie 7 lat temu, a wciąż spotykam firmy hostingowe, które traktują je jako uciążliwy dodatek, a nie fundament działalności. Dobry hosting powinien nie tylko spełniać wymogi RODO, ale też aktywnie pomagać swoim klientom w ich przestrzeganiu.

Sprawdź, czy twój dostawca hostingu może pochwalić się certyfikatami ISO 27001 (zarządzanie bezpieczeństwem informacji) i ISO 22301 (ciągłość działania). Te dokumenty nie są tylko ozdobą na stronie – to realne procedury, które chronią twoje dane.

Fizyczne bezpieczeństwo serwerów

Odwiedziłem kiedyś centrum danych jednego z popularnych polskich dostawców. Przyznam, że byłem pod wrażeniem. Podwójne drzwi antywłamaniowe, biometryczna kontrola dostępu, monitoring 24/7, zapasowe generatory prądu, systemy przeciwpożarowe… To wszystko składa się na tzw. bezpieczeństwo fizyczne i naprawdę warto dopytać, jak wygląda ono u twojego dostawcy.

Z drugiej strony, znam przypadek firmy (nie podam nazwy), która reklamowała się jako posiadacz „najnowocześniejszego centrum danych w Polsce”. Gdy przyszło co do czego, okazało się, że ich serwery stoją w wynajętym pokoju biurowym, a jedynym zabezpieczeniem jest zamek w drzwiach.

Kopie zapasowe – niedoceniana konieczność

Czarna magia backupów. Niby wszyscy wiedzą, że są konieczne, a jednak tak wiele firm traktuje je po macoszemu. Dobry hosting powinien wykonywać kopie zapasowe:

  • regularnie (najlepiej codziennie)
  • przechowywać je przez określony czas (minimum 14 dni wstecz)
  • trzymać je w innej lokalizacji niż główne dane
  • dawać możliwość samodzielnego przywrócenia backupu

Mój kolega Tomek prowadzi sklep internetowy. Kiedy przez przypadek usunął bazę produktów, był przekonany, że właśnie stracił efekt kilku miesięcy pracy. Na szczęście jego hosting miał opcję samodzielnego przywrócenia kopii zapasowej. Kilka kliknięć i biznes działał dalej – bez paniki, bez telefonów na infolinię, bez dodatkowych kosztów.

Szyfrowanie danych

SSL/TLS to absolutne minimum dzisiaj. Jeśli twoja strona nie ma https na początku adresu, tracisz nie tylko w oczach Google, ale przede wszystkim narażasz dane swoich klientów. Dobry hosting powinien oferować darmowe certyfikaty Let’s Encrypt lub podobne rozwiązania.

Ale prawdziwe bezpieczeństwo to więcej niż tylko SSL. To także szyfrowanie baz danych, połączeń między serwerami, a nawet danych przechowywanych na dyskach. Mało który hosting chwali się tym głośno, więc czasem trzeba dopytać.

Typowe zagrożenia i jak się przed nimi bronić

DDoS – koszmar każdego właściciela strony

Ataki DDoS (Distributed Denial of Service) polegają na zalaniu serwera taką ilością zapytań, że ten przestaje odpowiadać. To jakby tysiące osób jednocześnie próbowało wejść do małego sklepiku – w końcu drzwi się zablokują.

Dobry hosting powinien mieć mechanizmy wykrywania i blokowania takich ataków. Kiedy moja strona padła ofiarą DDoS, byłem wdzięczny, że mój dostawca hostingu automatycznie uruchomił swoje systemy ochronne, które filtrowały złośliwy ruch. Strona zwolniła, ale nie przestała działać.

Malware, czyli złośliwe oprogramowanie

Według raportu CERT Polska, w zeszłym roku liczba złośliwego oprogramowania wykrytego na polskich serwerach wzrosła o 34%. To przerażająca statystyka. Co gorsza, wiele firm dowiaduje się o infekcji dopiero, gdy jest za późno.

Dlatego tak ważne jest, aby twój hosting oferował regularne skanowanie pod kątem malware, a najlepiej – aktywne systemy wykrywania włamań (IDS/IPS). To jak różnica między zamontowaniem alarmu w domu a zatrudnieniem całodobowego ochroniarza.

Co możesz zrobić sam?

Nawet najlepszy hosting nie uchroni cię przed wszystkimi zagrożeniami, jeśli sam popełniasz podstawowe błędy:

  1. Aktualizuj oprogramowanie. WordPress, Joomla, Prestashop – jakiegokolwiek systemu używasz, aktualizuj go regularnie. Większość włamań wykorzystuje luki w przestarzałych wersjach.
  2. Używaj silnych haseł. „Qwerty123” nie jest dobrym hasłem, serio. Używaj menedżera haseł i generuj skomplikowane ciągi znaków.
  3. Włącz uwierzytelnianie dwuskładnikowe. To dodatkowa warstwa zabezpieczeń, która może uratować ci skórę.
  4. Ograniczaj uprawnienia. Nie każdy pracownik potrzebuje pełnego dostępu administratora do wszystkich systemów.

Podsumowanie

Bezpieczeństwo danych to nie jest coś, co kupujesz raz i masz z głowy. To ciągły proces, który wymaga czujności i aktualizowania wiedzy. Polski rynek hostingowy oferuje rozwiązania na każdą kieszeń, ale pamiętaj – oszczędzanie na bezpieczeństwie to jak kupowanie tanich opon do samochodu. Niby jeździ, ale gdy przyjdzie nagłe hamowanie…

Na koniec chciałbym podzielić się moją osobistą zasadą: lepiej wydać o 20% więcej na bezpieczny hosting, niż stracić 100% danych w wyniku włamania. Ta matematyka jest prosta.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *